
Weekend znow edukacyjno-towarzyski. Najpierw wyklady ze sredniowiecza. Wieczorne piwko z kumpelka ze srudiow. Niedzielne sredniowiecze po raz kolejny i popoludnie juz w domu z ta sama kumpela. Zabrała sie ze mna, i przenocowala w drodze do siebie.
Nie wiem dlaczego, ale jestem chyba jedyna znana mi osoba, ktora nie lubi Krakowa. No jakos do mnie nie przemawia. Nie lubie tlokow, golebi na rynku i tramwajow. A Krakow o tej porze roku napawa mnie niechecia do czegokolwiek. Bylo okrutnie zimno i nieprzyjemnie. Ale juz, juz ponoc niedlugo wiosna za rogiem. Czekam z utesknieniem na slonce. A dzisiaj znow pogoda mnie zwiodla, pieekne slonce za oknem, i nawet te resztki brudnego sniegu tak zle nie wygladaly. Ale rozczarowalam sie okropnie, bo gdy wyszlam z domu okazalo sie ze jest tak paskudnie zimno, ze az mnie zatkalo:) No niby owca, a jakos mnie welna nie grzeje i marzne strasznie w zimie. W lecie zreszta tez mi sie zdarza:) Cieplolubna owca.
WIOSNOO!!! NOOO!! dzieżeś jezd! Bo ja tu juz resztkami mych watlych sil.... eh.
1 komentarz:
Też lubię ciepło.
Kraków mi się podoba.
Agnieszka.
Prześlij komentarz