poniedziałek, 22 listopada 2010

Yo, celebrate the new life..

Oj nie pisalam ja Ci, nie pisalam. A jak w tytule.. 

Po pamietnych wydarzeniach przed slubnych zostal juz tylko niesmak i wspomnienie. Zreszta blade :) Szczerze mowiac, nie sadziłam, ze tak szybko sie ogarne po tym wszystkim i wlasciwie samą mnie to zdziwilo. No ale nie ma sie czemu dziwic, tak mialo byc. Nic nie dzieje sie bez przyczyny. Od mojego niedoszlego Big Day uplynelo juz sporo wodki i pare rzeczy sie poukladalo, pare nie, a jeszcze pare jest w trakcie planowania i ukladania jak najlepiej. 

Mialam napisac, ze zycie wraca do normy, ale to zalezy co stanowi normę . Życie mi szaleje troche i sama nie wiem czy nadążam. :) No bo lece do Tajlandii na 2 miechy :)   I  bynajmniej nie do pracy :D 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz